moje pytanie bierze swoje źródło w myśli, że w zasadzie nie jestem ojcem zawsze i wszędzie. Jednocześnie, bardzo często myśle z poziomu tej roli. Co to znaczy dla mnie? To znaczy, że często przebywam, "umysłowo", w zagadnieniach związanych z ojcostwem. Kiedy pracuje z mężczyznami będącymi ojcami; kiedy odbieram dziecko ze szkoły; kiedy mijam rodziców robiących ze swoimi dziećmi coś inspirującego. Nie jestem wtedy tatą.. jestem w roli coacha, albo jestem facetem, przechodniem co myśli sobie np: " o! to fajne, też zabiorę tu dzisiaj moje dziecko..." albo: słucham audiobooka i robię to dla siebie, i przy okazji czekam na dziecko (czasami odwrotnie, czyli: czekam na dziecko i przy okazji..., ale Tatą jestem w relacji. Tylko i wyłącznie. Kiedy jeździmy, wracamy, idziemy, siejemy kwiatki, turlamy piłkę, spacerujemy górskim szlakiem, gnieciemy ciasto na pizzę, myjemy zęby, itd. Teraz jestem coachem piszącym o ojcostwie i lepiej żebym nie mylił pisania, ani czytania o ojcostwie, ani wyobrażania sobie ojcostwa czyli tych wszystkich pielęgnacyjno-motywacyjno-ostrzegawczo-zabawowo-mentoringowych rzeczy z realną relacją. Znam kilka historii z "chciałbym, ale nie mam czasu", "wiem że ona potrzebuje...", "wiem, że on myśli, że" i w końcu "on powinien, ale już nie chce mnie słuchać" i moje doświadczenie podpowiada mi że te historie kończą się, mówiąc kolokwialnie, żle, bo są zgadywaniem a nie robieniem. Jak, zatem, robić "bycie tatą"?
Odpowiadam:
-robić:) czyli być obok, jaźń przy jaźni, czyli w przyjaźni;)
- pytać, słuchać, zauważać pewne procesy (zamiast je komentować i oceniać),
- często, sytuacyjnie, w teraz (nie za tydzień - tygodnie szybko zamieniają się w: "miesiąc temu mieliśmy iść na rowery")
- ciepło; wytrwale; ze świadomością, że nie można wiedzieć tego co potrzebuje się wiedzieć zanim się tego dowie.
- ze świadomością, że tata jest pewnym psychologicznym fundamentem, a nie ścianą z którą trzeba się zderzać, albo na której trzeba się rozwalać (to szczególnie wtedy, kiedy my tatowie porównujemy lub mówimy "z góry" czyli komunikując "ja to wiem, a ty nie"
- z humorem:) humor to mój osobisty, najwierniejszy doradca.
- i z luzem, bo można robić ojcostwo przy pomocy ogrodnictwa, kolarstwa, leśnictwa, hodowli koni sportowych, tańca amatorskiego, śpiewu oraz ukulele i każda sytuacja, każdy kontekst może Tobie służyć, jeśli tylko go szukasz;)
Comments